Pełną słuszność mają ci, którzy zarzucają rządowi (PO-PSL) niedostatek i brak skuteczności starań (o ile takowe w ogóle były) w sprawie dopilnowania, by gazociąg Rosja-Niemcy, w rejonach torów podejściowych do Świnoujścia, nie zagroził interesom polskiego portu.

By nie zagroził - musi leżeć dostatecznie głęboko (położony na głębszych wodach, lub - jeśli nie da się już zmienić jego trasy - zagłębiony, zakopany w dnie morza). Chodzi o to, by w przyszłości mogły do Świnoujścia wpływać statki o zanurzeniu do 15 m, czyli największe wchodzące na Bałtyk (takie, które w Polsce mogą dotąd przyjmować jedynie terminale w Porcie Północnym w Gdańsku).

Niestety wysiłek, czas, zaangażowanie walczących z "gazrurą" polityków, wypowiadających się w mediach, a także niektórych komentatorów, przedstawianych tam jako "eksperci", również czas antenowy, miejsce na łamach gazet oraz praca dziennikarzy i publicystów idzie na marne. Jest bowiem biciem piany obok rzeczywistego problemu. Niedostatki wiedzy i kompetencji u polityków i "ekspertów" oraz brak elementarnej rzetelności dziennikarskiej (brak prostego i nieczasochłonnego research'u) w mediach sprawia, że mamy do czynienia z walką (w wymiarze retorycznym, medialnym, merytorycznym) z nieistniejącym problemem.
Picture
To, niestety, osłabia siłę tej (skąd inąd - z innych powodów niż te, na które marnuje się czas i wysiłek) słusznej walki. Wytrąca argumenty i odbiera siłę przekonywania z rąk broniących Świnoujście przed niezagłębioną dostatecznie "gazrurą".

Politycy, publicyści, dziennikarze, blogerzy z wielkim zaangażowaniem broniący świnoujskiego terminalu LNG przed zbyt płytko ułożonym gazociągiem na własne życzenie przestają być wiarygodnymi uczestnikami debaty publicznej, zaniżając przy okazji jej ogólną jakość, co przeszkadza w dojściu do sensownych konkluzji i sformułowania skutecznych recept. Sami siebie i swoją walkę ośmieszają.

Chodzi o to, że niezagłębiony dostatecznie rurociąg (tak, jak teraz kładą czy położyli go już udziałowcy konsorcjum Nordstream) absolutnie nie przeszkadza świnoujskiemu importowemu terminalowi LNG!
Zagraża natomiast PRZYSZŁEMU, ewentualnemu rozwojowi portu Świnoujście. 

Pół biedy, gdy w sprawie rzekomego zagrożenia "gazrury" dla "gazoportu" (nie lubię tego terminu skonstruowanego słowotwórczo według takiego samego schematu jak zaśmiecające nasz język rusycyzmy "speckomisja" czy "specsłużby" czy rosyjskie słowo-zbitka "uniwiermag" czy "spiecnaz") biją pianę na "nieoficjalnym" forum blogosfery amatorzy...
Dotychczas to głównie blogerom właśnie (zazwyczaj amatorom), przede wszystkim związanym (przynajmniej sympatiami politycznymi) z tą stroną sceny politycznej, która ma zazwyczaj najwięcej (swoją drogą - nie bez racji, nie bez powodu) do zarzucenia rządowi PO-PSL, zdarzało się najczęściej podnosić fałszywy alarm w sprawie gazowego rurociągu rzekomo zagrażającego naszemu terminalowi LNG...
Jednak przedostał się on już także do "mediów profesjonalnych". Szerzy się więc wirus dezinformacji i rozwadniania walki o interesy polskiego portu w odmętach nierzetelności i błędnie obranych celów debaty...

Ostatnio (3 lutego 2011) kulą w płot (obok rzeczywistego problemu) trafiła "Gazeta Prawna" - w komentarzu Mariusza Staniszewskiego "Strategia uścisków" oraz w tekście "Druga wojna z LNG w Świnoujściu" (prawdopodobnie tego samego autora, ale nie można mieć pewności, bo tekst w wydaniu internetowym "Gazety Prawnej" nie został podpisany).

Na błędnej tezie (o rzekomym "blokowaniu" świnoujskiego importowego terminalu LNG przez zbyt płytko ułożoną rurę) zbudowana jest rozbudowana "filozofia" i retoryka oraz i zajmujące dużą część wspomnianych tekstów dywagacje o gospodarczych implikacjach...
Jednym słowem, skoro duża część tekstów opiera się na jednej fałszywej wyjściowej tezie, to duża część tekstu nadaje się do... na pewno nie do czytania i poważnego traktowania. 

W "Gazecie Prawnej" czytamy m.in.:
- "Gdy [niemiecki rząd] zbudował gazociąg i przyblokował polską inwestycję, my możemy tylko rozłożyć ręce."
- "...niekorzystne dla Polski ułożenie Gazociągu Północnego – Niemcy i Rosjanie za wszelką cenę chcą uderzyć w polskie plany budowy terminalu LNG w Świnoujściu."
- "Nikt nie analizował, jak bardzo terminal LNG jest groźny dla interesów Niemiec. Nikt nie przewidywał więc, że nasz sąsiad będzie chciał inwestycję blokować. Zamiast strategii mieliśmy kilka szarż pojedynczych polityków – np. eurodeputowanego Marcina Libickiego – którzy próbowali na własną rękę walczyć z gazociągiem.
- "Szanse na sukces w negocjacjach są niewielkie, bo terminal LNG w Polsce zmniejszy rentowność strategicznego dla Niemiec gazociągu."

Z powyższych cytatów wynika ewidentnie, że autor tekstów jest przekonany o przyblokowaniu polskiej inwestycji (terminalu LNG w Świnoujściu) przez niemiecką (gazociąg Rosja-Niemcy).
Należy rozumieć, że chodzi o niedostateczne zagłębienie gazociągu (bo jak inaczej może on blokować polski terminal)...

Teraz przejdziemy od nieprawdziwych informacji i alarmu (w sprawie szkodliwości gazociągu dla naszego terminalu) podnoszonego przez "Gazetę Prawną" do rzeczywistości i faktów.

Otóż NIE jest prawdą, że niezagłębiona "gazrura" niemiecko-rosyjska w jakimkowliek stopniu zagrozi gazoportowi w ogóle, czy opłacalności tej inwestycji przez jego "przyblokowanie"...
Po prostu dlatego, że żadnego "przyblokowania" nie ma i nie będzie, nawet, jeśli Niemcy nie zgodzą się na zagłębienie gazocioągu.

Nie jest też prawdą, że nasz terminal LNG może zagrozić opłacalności "gazrury" rosyjsko-niemieckiej i dlatego Niemcy chcą rurą "przyblokować" nasz gazoport. Może Niemcom się z jakichś powodów nasz terminal nie podoba, ale wcale NIE blokują go gazociągiem - takie są fakty.

Gazociąg Północny - owszem, zagraża PRZYSZŁEMU ewentualnemu rozwojowi Świnoujścia (gdyby nasz port w przyszłości chciał budować jakieś nowe terminale w porcie zewnętrznym i przyjmować w nich statki o największym zanurzeniu, jakie mogą wchodzić na Bałtyk. To jest realne zagrożenie. Dziś w Polsce takie statki (o zanurzeniu do 15 m) przyjmować może tylko Port Północny w Gdańsku. Niby dlaczego nie mielibyśmy mieć drugiego (obok Gdańska) portu głębokowodnego?!... Jednak "gazrura" (bez zagłębienia jej) taką możliwość zablokuje... Nie ma absolutnie żadnego uzasadnienia i usprawiedliwienia dla "odpuszczenia" tej sprawy przez rząd i pozwolenia Niemcom na ograniczenie przyszłych możliwości rozwoju portu w Świnoujściu w kierunku obsługi większych statków...)
Natomiast trzeba podkreślić, że gazociąg w żaden sposób NIE zagraża gazoportowi obecnie budowanemu w Świnoujściu. 

Faktem niezaprzeczalnym jest, że niedostateczne zagłębienie gazociągu jest wbrew interesom Polski, i że odbyło się to przy naszym przyzwoleniu (niedostatecznych staraniach o polskie interesy ze strony naszego obecnego rządu).
Ale sprawa nie dotyczy "gazoportu". Niezagłębiona (ułożona tak, jak teraz) niemiecko-rosyjska gazowa rura nie blokuje ani możliwości pełnego wykorzystania, ani opłacalności naszego "gazoportu". Nie wpływa bowiem na możliwości przyjmowania gazowców LNG, ani tych, które od 2014 roku będą obsługiwać nasz import, ani nawet większych (w tym - największych obecnie istniejących w świecie, które i tak, z różnych przyczyn, nie będą (nie tylko do nas) w ogóle wpływać na Bałtyk).

Największą obecnie w świecie grupę dużych gazowców LNG (podstawę światowej floty gazowców) stanowią te o ładowności 125-150 tys. m3, które charakteryzują się zanurzeniem ok. 11,5 m.

Dwa typoszeregi (serie) największych w świecie gazowców LNG to Q-Flex (216 tys. m sześc.) i Q-Max (ok. 265 tys. m sześc. ładowności). Do Świnoujścia będą zawijać jednostki typu Q-Flex. Zapowiedział to wyraźnie (już przy ogłoszeniu podpisania kontraktu na dostawę LNG do Polski) katarski eksporter.
Zarówno Q-Flex, jak i Q-Max mają zanurzenie po 12 m (Q-Max są tylko dłuższe i szersze).
Długo jeszcze na świecie nie zostanie zbudowany gazowiec większy od Q-Max.

Nie zachodzi taka ewentualność (wykazano już powyżej, o co chodzi z tą wielkością i zanurzeniem gazowców), ale nawet gdyby jakieś hipotetyczne (nieistniejące) większe gazowce nie mogły wchodzić do Świnoujścia to i tak byłby to żaden problem, po prostu dlatego, że przy przepustowości tego terminalu nie są potrzebne większe statki (nawet największe z obecnie istniejących, nie mówiąc już o jakichś wydumanych - jeszcze większych).

Przy obecnym kontrakcie w ciągu roku (na 2-5 dni przy każdej wizycie) gazowce (wielkości Q-Flex) będą zawijały do Świnoujścia najwyżej od 9 do 11 razy, czyli nawet NIE raz na miesiąc.
Przy pełnym obłożeniu zdolności przeładunkowej świnoujskiego "gazoportu", takich zawinięć będzie najwyżej ok. 3 w ciągu każdego miesiąca, więc i tak (mimo pelnego wykorzystania przepustowości terminalu) przez duzą część dni w roku nie będzie przy nim stał żaden statek!

Obecnemu rządowi jak najbardziej należy się krytyka za brak dbałości o różnego rodzaju polskie interesy (także za niezałatwienie z Niemcami sprawy odpowiedniego zagłębienia gazociągu Nordstream, co utrudni lub uniemożliwi przyszły, ewentualny rozwój Świnoujścia w kierunku przyjmowania większych statków), ale ta krytyka musi być celna merytorycznie! Podnoszenie larum w sprawie rzekomego blokowania terminalu LNG w Świnoujściu przez Gazociąg Północny jest trafieniem kulą w płot. Obok gazociągu.